sobota, 13 sierpnia 2011

"Do Auschwitz!" - mruknął mijany przechodzień


Jakub z Wrocławia -
jeden z eksperymentatorów i bohaterów publikacji
Kuba idzie ulicą i traktuje przebranie jak happening. Nie dotyka go, kiedy dzieciaki wołają za nim: Jude. Bo bluzgają na tego Żyda, nie mnie, myśli w duchu. Ale pod Arkadami słyszy od mijającego go emeryta: „Do Auschwitz!”.
I wtedy dopiero do niego dociera. Kamienieje w środku. Wciąż jestem wstrząśnięty. Sądziłem, że antysemityzm i nienawiść do innych można spotkać tylko na portalu „Frondy”.
A tymczasem normalny, przeciętny dziadek może twierdzić, że jeszcze za mało ludzi zginęło. Było mi wstyd za niego. Czułem się winny wobec tylu ofiar. Jak można nie mieć szacunku do śmierci? – zastanawia się Kuba.
Uczestnicy eksperymentu sądzili dotąd, że agresję wobec tzw. obcych na ulicy przejawia margines społeczny. Że rasistowskie okrzyki mogą wznosić bezrefleksyjnie dzieciaki albo agresywni napici kibole. A przede wszystkim, że problem dyskryminacji w Polsce jest nadmuchany przez poprawne politycznie media.
Dr Tryczyk: - Kuba wciąż się nie może po tym „Auschwitz” pozbierać. Oni poczuli się dotknięci po prostu jako ludzie. Bez znaczenia było przebranie. Ważne było człowieczeństwo w nich, które nie pozwala na dyskryminację drugiego człowieka. Mam nadzieję, że to, co przeżyli, trochę ich zaimpregnuje na retorykę rasistowską, którą mogą nasiąkać w swoim życiu.”
Więcej na stronie Stowarzyszenia "Otwarta Rzeczpospolita" w dzisiejszym przeglądzie prasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz