Nie interesują mnie schizmy w Kościele. Interesuje mnie retoryka antysemicka nawiedzonych. I estyma, jaką dzięki temu zdobywają wśród swoich wyznawców. Im bardziej antysemicki jest świecki lub duchowny katolicki, tym łatwiej mu zwerbować rzesze wiernych. Powiodło się ojcu Rydzykowi z Torunia w ten sposób. Już nie musi powtarzać swoich antysemickich bredni - wszyscy je mają we wdzięcznej pamięci. Wystarczy, że rozczapierzą palce kierując je w dół i przystawią do brody - to tajemny znak antysemitów. Kiwają sobie potakująco: chodzi o "starozakonnych", "pejsatych", "żydostwo". Bo przecież Żydzi są brodaci. Powiodło się też w ten sposób prałatowi Jankowskiemu z Gdańska. Na jego tzw. "homilie" - czyli kazania, którymi karmił swoją trzódkę przybywały tysiące. Duchownym wolno odmieniać słowo "Żyd" przez wszystkie przypadki, a zawsze w złym kontekście. Odbiorcy unikają tego słowa - przystawiają dłonie do brody i rozczapierzają palce. I uśmiechają się do siebie znacząco, a trochę szyderczo - w ich oczach widać wiedzę, jaką posiedli - najgorsze zło płynie od Żydów. Trzeba ich demaskować. Kto nie z nami, ten przeciwko nam. Ten - Żyd. Obowiązkiem tej specyficznej, lecz pewnie bardzo licznej grupy katolików, jest piętnowanie Żyda jako takiego.
Teraz narodził się nowy katolicki wieszcz.
Znowu duchowny, kolejny ksiądz, który szczuje swoich wyznawców przeciwko Żydom. Już Kościół potępił jego praktyki, już się odcina, ale jakoś tak niemrawo. I bynajmniej nie z powodu opluwania żydowskiej religii. Zapewne, w tym nie byłoby nic aż tak złego. Chodzi o inne niuanse liturgiczne i ideologiczne. Na to, że Natanek obraża synagogę, nikt nie zwraca uwagi. Bo obrażanie synagogi nikogo nie obchodzi poza garstką Żydów. Obrażanie synagogi byłoby nawet w dobrym tonie.
Niestety, Natanek dopuszcza się innych przestępstw, tych skierowanych przeciw prawu kanonicznemu. On określa biskupów mianem Żydów, gdyż mówi, że tworzą "synagogę szatana".
Ów związek frazeologiczny: 'synagoga szatana' nosi wyraźne antyjudaistyczne piętno. Jest wrednie antysemicki.
Hierarchowie zapewne odetchnęli z ulgą, że Natanek nie mówi "kościół szatana" - o, wtedy, to by dopiero była obraza. Na szczęście jednak tak sprawy Natanek nie ujął. Za mówienie "kościół szatana" byłby ekskomunikowany ekspresowo, a że mówi "synagoga szatana", to - jak mniemam - nawet się może podobać...
Z tym, że klasyfikuje biskupów do synagogi, i to jest dla nich obraźliwe. Bo w ten sposób kieruje w ich stronę podejrzenie, że są Żydami. Że nie są dość katoliccy. Mnie atoli obraża zestawienie synagogi z szatanem. Ale nic nie wskóram. Bo każdy antysemicki obywatel polski może sobie wycierać synagogą swoją parszywą gębę i pozostanie bezkarny. A już szczególnie, gdy nosi sutannę - włos mu z zakutego łba nie spadnie. To taka polska katolicka tradycja.
Artykuł Tomasza Borejzy z wizji lokalnej w miejscu, gdzie Natanek działa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz